Sadownicy walczą o pieniądze

Na zakończenie sprawy poszkodowani mogą jeszcze długo poczekać.

 

Sprawa trwa już dwa lata, a sadownicy z okolic Grójca nie mogą się doczekać rozwiązania swoich problemów. Wszystko przez niezapłacone faktury za owoce, które sprzedawali często na tzw słowo.

 

No cóż, firma skupująca owoce upadła pozostawiając za sobą miliony długów. Pomimo iż przedsiębiorstwo miało problemy i już nie było wypłacalna, to sadownicy nadal odstawiali towar zgadzając się na zapłatę w późniejszym terminie. Pieniędzy jednak nikt nie zobaczył.

 

Rekordowe zadłużenia u pojedynczych sadowników wynoszą ponad 100 tysięcy złotych. W toku trwania sprawy pojawiły się propozycje spłaty zadłużenia, ale właściciel firmy złożył na tyle niekorzystną propozycję, że żaden z poszkodowanych jej nie podpisał.

 

Co więcej, otóż właściciel nie zaprzecza postawionym zarzutom. Niemniej jednak próbuje tłumaczyć, że on również został oszukany i że również na tej sytuacji stracił wiele pieniędzy, a wszystkie winy skupiły się na nim. Sadownicy mu jednak nie wierzą.

 

Na miejscu dawnej firmy powołana została nowa spółka. Według poszkodowanych przedsiębiorstwem kieruje ten sam człowiek. Poza tym podejrzewają, że właściciel czeka na licytacje firmy, kiedy to będzie miał możliwość zakupienia jej po zaniżonej wartości i to już bez długów.

 

Zarzuty te natychmiast zostały odparte przez właściciela byłej firmy tym, że w skład nowo powołanej spółki wchodzą ci sami ludzie, ale bez niego. Prokuratura przyznaje, że sprawa nie jest łatwa i proces postępowania może jeszcze potrwać.



Tagi: